Jesteś tutaj: Start
We wtorek dopiero się działo. Zapachniało potrawami z różnych krajów, było kolorowo i smakowicie. Można było się napić herbaty po angielsku (także w wydaniu wojskowym) lub rosyjsku (z samowara), spróbować niemieckiej sałatki ziemniaczanej lub pierników, francuskich serów i tart, australijskich “Anzac biscuits” lub lamingtonów, amerykańskiego “brownie”, rosyjskich wypieków z ciasta drożdżowego, słynnej hiszpańskiej zupy gaspacho, włoskiej pizzy i spagetti, kanadyjskiego syropu klonowego z naleśnikami, deseru panna cotta i słonych ciastek z mrożonym masłem według przepisu szefa Michaela Smith'a i wielu, wielu innych. Ci, którzy zapomnieli w tym dniu śniadania, nie byli głodni.
W środę trzeba było uważać. Co krok, to żołnierz, a każdy uzbrojony. Można też było spotkać Myszkę Miki lub kogoś w barwach narodowych krajów nauczanych języków.
W czwartek na siódmej lekcji grupa szczęśliwców mogła obejrzeć “Czerwonego Kapturka” w wersji włoskiej. Publiczność poznała kilkanaście włoskich słówek: nonna – babcia, Cappuccetto Rosso – Czerwony Kapturek, lupo – wilk, bosco – las, grande – duży, occhi – oczy, bocca – usta, cesto – kosz, vino – wino itp.
W trakcie tego tygodnia zostały przeprowadzone lekcje z piosenką o miłości - niektóre z nich przygotowali uczniowie, niektóre nauczyciele, lekcje okolicznościowe o Walentynkach, quizy ze znajomości zwyczajów walentynkowych i wiedzy na temat krajów nauczanych języków. Wielu uczniów wykonało przepiękne kartki walentynkowe i napisało w nich życzenia w językach obcych. Nauczycielki czeka teraz trudne zadanie – trzeba wybrać najładniejsze, najciekawsze, najstaranniejsze. Łatwo nie będzie.